Murudeshwar

(P)

Niezgodność pisowni nazwy miejscowości w tytule niniejszego wpisu z nazwą zaznaczoną na mapie geobloga nie jest błędem. Większość miast w Indiach ma dwie nazwy. Czasami jest łatwo: Kalkuta - Kolkata, czy Bangalore - Bangalur. Czasami jest nieco trudniej, jak w przypadku wspomnianego wcześniej Mumbaju - Bombaju. Natomiast w prawdziwą panikę można wpaść, gdy twój lot startuje za godzinę w Chennai, a ty jesteś na lotnisku w Madras.

Wracając do Murudeshwar, jest to miejscowość nad morzem Arabskim słynąca ze świątyni i posągu. Świątynia faktycznie jest całkiem niezła, naliczyłem z 20 pięter. Zaraz obok ogromny czwororęki Shiva siedzący sobie na brzegu. Jak chcesz wejść pozwiedzać tu czy tam, nie zapomnij zdjąć obuwia. Można zostawić przed wejściem, a jak się boisz kradzieży to za 2 INR wrzucasz obuwie do kosza i pan pilnowacz popilnuje. Musi to być jakiś geniusz, bo do wiarygodnej pracy w szczycie sezonu jego pamięć musiałaby mierzyć się w gigabajtach.

Poza zwiedzaniem była knajpa z indyjską kuchnią. O tyle fajna, że stała na palach zanurzonych w morzu, a widoczek na górzyste wybrzeże był niczego sobie. I to właściwie tyle atrakcji, bo wejście na paskudnie zaśmieconą plażę zaowocowało entuzjastycznym gwizdem pana strażnika, że nie wolno. Powód podany był na budce pana strażnika w postaci tabelki o kolumnach: rok, liczba topielców. 2014 - ?.

Zdjęcia (6)

Komentarze (0)